3780 grams of Love

poniedziałek, 20 maja 2013

...jak to nie ma bagażu ???

...dokładnie tak. Jakie to szczęście, że do każdej planowanej podróży pakuję się wcześniej, a więc od początku. Lecimy niedługo pierwszy raz do Polski z Anią. Radości nie ma końca tymbardziej, że lecimy na 5 tygodni. 2 tygodnie temu spakowałam  2 ogromne pudła i przeprowadziłam tam Naszą Anię: za małe ubranka, zabwaki, pieluszki, kosmetyki i prezenty a raczej drobne upominki, ale dla każdego. Mam już taką zasadę, że każdego w miarę możliwości chcę zawsze odwiedzić a z "pustą ręką nie idę". Uzbierało się 54 kg. Sama byłam przerażona lekko. To co zostało spakowałam do bagażu podręcznego. Myślałam, że jak lecimy całą 3 osobową Rodzinką to mamy 3 bagaże i wózek. Jednak przeczucie miałam by się upewnić popytałam tu i tam, aż w końcu zaczęłam szukać na stronach przewoźnika, które są "zaśmiecone" tyloma informacjami, że ciężko się połapać. Okazało się, że dziecko do 2 lat nie ma żadnego bagażu podręcznego ani rejestrowanego. Trochę to dla mnie dziwne, bo przecież trzeba zabrać mleczko i ubranka i pieluszki i taki bagaż powinien być. Trudno przepisy przepisami dobrze, że już wiem. Kolejne pudło spakowane i kolejne 36 kg się uzbierało, a starałam się nie przekroczyć minimum dla kuriera czyli 20 kg. Mam pustą komodę Ani i wszystko jest w Polsce, a teraz czekamy na lot :D Co poza tym u Nas? Pracowity weekend mieliśmy: pakowanie się, sprzątanie, ostatnie zakupy a na koniec soboty uroczysty obiad. Tak, tak Tatuś Ani dostał kontrakt w nowej pracy więc była okazja by napić się czerwonego wina. Już nie karmię piersią, więc mogę. Czuję, że kłopoty powoli się  kończą i będzie dobrze. Niedziela minęła dość leniwie,długi poranek, potem jak co Niedzielę Kościół i tym razem trzeba było z Anią wychodzić 3 razy, aż w końcu została z Tatusiem na zewnątrz. Ogólnie jestem przeciwna zabieraniu takich malot do Kościoła, właśnie z tego powodu, że marudzą i przeszkadzają innym w skupieniu i modlitwie. Jednak, że do Kościoła mam spory kawałek to jeździmy razem na tą samą Mszę Św., Ania do tej pory spała i nawet dźwięk organów jej nie przeszkadzał. Teraz chyba będziemy jeździć na zmianę. Resztę dnia spędziliśmy z włoską kawą w parku i na domowym lenistwie. Ania robi się coraz bardziej aktywna. Z zapałem wszystkiego dotyka, obmacuje, bada, liże i wkłada do buzi. Postanowiliśmy zainwestować w matę edukacyjną czyli miękki dywanik uszyty z kolorowego materiału. Jest tam również pałąk z zawieszonymi grzechocącymi zabawkami i lusterkiem. Zachwytom i piskom z radości nie ma końca, a ja mam czas dla siebie, chociaż 30 minutek dziennie. Polecam!



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz