3780 grams of Love

wtorek, 31 grudnia 2013

Sylwester

Nasz pierwszy wspólny Sylwester, spędziliśmy u znajomych było świetnie. Miałam wprawdzie mnóstwo obaw jak to będzie i czy nie wrócimy do domu przed północą jednak Ania towarzyszyła gosciom do 22 a później słodko spała.Niech Nowy Rok pozbawiony będzie przykrości, a składa się z sukcesów i samych radości.

czwartek, 26 grudnia 2013

Magiczny czas

Nasze pierwsze wspólne Święta razem. Słowami nie da się opisać jak bardzo Ani powrót uradował Nasze serca. To jest Nasz najwspanialszy i najpiękniejszy prezent gwiadkowy. Od powrotu Ani znów nie rozstaję się z nią ani na chwilkę. Jestem bardzo szczęśliwa, wieczorami kiedy Ania już słodko spała Mama wpadała w wir przygotowań świątecznych. Wigilie pomimo wszystko w tym roku postanowiliśmy spędzić sami by się móc sobą nacieszyć. Kolacje Wigilijną przygotowałam w tym roku pod kątem Ani by wszystkiego mogła spróbować. Najbardziej Ani smakowały pierogi ruskie i barszczyk. Czas oczekiwania Świąt, szykowania wszystkiego dawał mi wiele radości. Już po, a szkoda bo to był naprawdę wyjątkowy dla Nas czas. Z Anią Święta są na pewno bardziej świąteczne, bardziej kolorowe, bardziej pachnące, bardziej rodzinne. Pomimo braku  najbliższych, śniegu oraz dzielących nas kilometrów od Polski było cudownie i wiem że już każde święta takie będą. Dziecko w domu sprawia, że magia świąt daje wiele szczęścia i wprawia w wspaniały nastrój. Ani najwyraźniej nie spodobał się Nasz wystrój choinki i postanowiła pozmieniać kilka bombek. Wytrzymała dzielnie całą Wigilie, a najwięcej radości sprawiał jej szelest  dartego papieru podczas otwierania prezentów. Byliśmy razem to jest naważniejsze.


















wtorek, 17 grudnia 2013

Złamane serce

Długo się zastanawiałam jak napisać ten post i czy wogóle wspominać o Naszej tragedii? Dziś zebrałam się w sobie na tyle, że postanowiłam to uczynić. Bloga zaczęłam pisać dla Ani i o niej. By uchwycić wszystko co w jej życiu ważne. Takie jest główne założenie i  24 września wszystko się skończyło. Ania złamała obojczyk. Nie wiem jak i kiedy to był dosłownie ułamek sekundy jak się przewróciła gdy robiłam jej mleko. Zabraliśmy ją do szpitala zatroskani i nieświadomii tego jak prawo i system brytyjski zrujnuje Nam życie. Poza tym, że Ania dostała paracetamol oczywiście żadna inna pomoc nie została udzielona. W szpitalu spędziłyśmy 4 dni. Ania została poddana różnym zdjęciom i badaniom szczegółowym czy nie ma innych obrażeń, Ja myślałam, że w trosce o jej zdrowie, a szpital szukał innych obrażeń czy Ania na przykład nie jest bita o czym dowiedzieliśmy się później. Lekarz zadzwonił od razu na Policje i po pomoc socjalną. 27 września Ania została zabrana do rodziny zastępczej. Pojechaliśmy do szpitala po pomoc i straciliśmy dziecko. Policja bardzo szybko umożyła śledztwo pod względem kryminalnym twierdząc, że to był wypadek, jednak pracownicy socjalni w Wielkiej Brytanii są ponad wszystkimi mam wrażenie. Zaczął się prawdziwy koszmar. Po 10 dniach obojczyk się ładnie zrósł i po złamaniu nie było ani śladu. Pierwsze gdzie szukaliśmy pomocy to ambasada polska. Cudem udało się Nam dostać numer w nagłych przypadkach. Ambasada nie pomogła nic a nic. Jestem rozczarowana jak Nas potraktowano i zbywano po co wogóle jest ta ambasada? Oczywiście zaczęliśmy szukać pomocy na własną ręke. Życie straciło sens. Zaczęła się walka o Nasze dziecko. Zaangażowani byli prawnicy, mecenasi, tłumacze, przyjaciele i rodzina. Anie widywaliśmy 3 razy w tygodniu po 2 godziny. Dla mnie ten czas mijał jak 5 minut. Ania od urodzenia spędzała przecież każdą minutę swojego życia ze mną. Przywozili ją na miejsce spotkań do ośrodka który wyglądał jak więzienie z kratami w oknach. Wyposażony w jakieś stare meble, śnierdzącą wykładzine i brudne poniszczone zabawki. Byliśmy totalnie zdruzgotani przywoźili Nam Naszą córeczkę jak lalkę na 2 godziny macie i pobawcie się nią. Siedzieliśmy z nią w zamkniętym pokoju i pracownikiem socjalnym który pisał raporty jak się zajmujemy Anią. Paranoja później nie dość, że Nas to denerwowało niesamowicie to zaczynało śmieszyc jak Oni robiąc z siebie idiotów pisali o Nas raporty, że jesteśmy wspaniałymi Rodzicami ale Ania nie jest z Nami bezpieczna. Ania złamała obojczyk przez wypadek w który Nam nie uwierzono, a ponieważ Ania jest zbyt mała by się wypowiedzieć została zabrana. Generalnie setki razy słyszeliśmy, że to dla jej dobra i że Ona tego nie będzie pamiętać. Oczywiście my tego nigdy nie zapomnimy nie da się. Moje dziecko zostało potraktowane jak zabawka. Prawnicy wysyłali sobie nawzajem listy, informacje kopiowali je  i do Nas wysyłali zapychając Nam skrzynkę pocztową zbędną makulaturą informacjami które dla Nas były oczywiste. Jednak ta makulatura dziś może okazać się istotna, a kiedyś  trzeba będzie o wszystkim Ani powiedzieć tylko kiedy i jak? My chcieliśmy tylko Nasze dzieciątko w domu. Cierpieniom i łzom nie było końca. Po 3 tygodniach sprawa trafiła do sądu. W sądzie patrzyłam na tych wszystkich prawników jak się zastanawiają, rozmawiają, negocjują, wymieniają pismami, wychodzą, przychodzą i nadal nic. Zauważyłam, że jeden wątek zajmuje im cały dzień w sądzie, że to sie ciągnie i ciągnie. Ja nie żyłam ja tylko istniałam, czekałam tylko na te dni w które mieliśmy wizyty z Anią tylko te dni były ważne. A w pozostałe rozmyślałam gdzie jest, co robi, jak się czuje, czy nie płacze, czy ten ktoś na nią nie krzyczy, czy ma ciepło w domu w którym obecnie mieszka??? Po pewnym czasie poznaliśmy "matkę zastępczą" Ani. Ania była zaniedbana, poziom opieki nad nią był niski oczywiście uspokajano Nas, że jest jej dobrze, ale Ja miałam inne standardy. O skargach nie było mowy w obawie, że może zacząć źle traktować Anie. Dostawałam ubrania Ani do prania i one były nie tylko brudne ale także poniszczone. W sądzie stwierdzono, że jeśli z powodu złamanego obojczyka strace prawa rodzicielskie to jest potrzebny ktoś, kto może być rodziną zastępczą dla Ani. W innym przypadku Ania trafi do adopcji. Poprosilśmy o pomoc Babcie która już po 4 dniach była w Anglii, ale pracownicy socjalni mają na wszystko czas dla nich to była praca a dla Nas rodzinna tragedia. Bo jak mieliśmy żyć, pracować, funkcjonować czy choćby spać żyjąc ze świadomością, że Nasz największy Skarb jest u obcych ludzi, a my nawet nie możemy wiedzieć gdzie? Kolejny wymysł to sprawdzenie Babci czy się nadaje, po 2 tygodniach Babcia została przepytana i sprawdzona i się okazało, że się nie nadaje. Zaczęła się walka z czasem. W takiej tragedii człowiek staje się bardzo słaby, wszystko Nas wykańczało, Nasze życie to była bieganina po prawnikach, do pracy, na kontakt z Anią i wycieczki do sądu. 16 grudnia zapadł wyrok w Sądzie, że to był nieszczęśliwy wypadek i Ania ma wrócić do domu. Absurdem jest to, że niewinnym Rodzicom zabiera się dziecko z powodu obojczyka, a w telewizji non stop się słyszy o zamordowanych dzieciątkach. Wydawanie państwowych pieniędzy na rozbijanie kochających się rodzin, a nie udzielanie pomocy potrzebującym. I jeśli pracownicy socjalni są tak przewrażliwieni na punkcie swojej pracy to dlaczego w Wielkiej Brytanii jest tyle patologii? Przecież tutaj żadne dziecko nie powinno zostać skrzywdzone. Oczywiście zostaliśmy w delikatny sposób poinformowani by nie robić rozgłosu, nie skarżyć szpitala, nie informować gazet, ponieważ jest prowadzone postępowanie sądowe stąd moja cisza również na blogu. Wszystko się skończyło szczęśliwie dla Nas, ale ja tego tak nie zostawię. Straciłam córeczkę na prawie 3 miesiące. Nikt mi tego czasu nie odda. Ania w tym czasie przestała Nas poznawać, nauczyła się nowych rzeczy przy których my nie byliśmy obecni. Każdy koniec wizyty kończył się jej płaczem, nie chciała wracać tam gdzie mieszkała.Była zagubiona nie wiedziała co się dzieje. Chwilę z nami za chwilę ją zabierano. Wszystko się w jej życiu pozmieniało, przecież wszystko było już takie poukładane. Drzemki, spacery obiadki, kąpiel, spanie, zabawa wszystko o stałej porze. Mam 3 miesiące w życiu pustki. Mam złamane serce kochającej matki. Dlaczego mam milczeć? Dlaczego jeden Lekarz wraz z Pracownikiem Socjalnym bawią się w Pana Boga i decydują o życiu bezbronnego dziecka? Dlaczego ambasada nie troszczy się o swoich obywateli, dlaczego nic nie robi? Jak ja mam teraz ufać jakiemu kolwiek lekarzowi? To zdarzyło się naprawdę i może zdarzyć się naprawdę kaźdemu.